Czy kwasy omega-3 powodują raka
Czy kwasy omega-3 powodują raka
"Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą" - Joseph Goebbels
Jak to się zaczęło
10 lipca 2013 roku czasopismo naukowe JNCI (Journal of the National Cancer Institute) opublikowało artykuł opisujący badania nad związkiem raka prostaty z kwasami tłuszczowymi (1). Poczynając od tego dnia w mediach na całym świecie zaczęło huczeć od przerażających i zaskakujących doniesień, że kwasy tłuszczowe omega-3 równają się rak prostaty.
Sensacja była tym większa, że suplementy diety zawierające omega-3 są zażywane przez miliony ludzi na całym świecie. Działanie suplementów na bazie oleju rybnego, który jest bogaty w kwasy omega-3 od lat jest powszechnie uważane za niezwykle dobroczynne. A tu taka niemiła niespodzianka. Media informują i ostrzegają opinię publiczną, że kwasy omega-3 zwiększają ryzyko wystąpienia raka prostaty, i to wszystkich jego typów, o średnio 43%, a niektórych typów nawet o 71%.
Świat nauki reaguje
Natychmiast po tym jak ta sensacja obiegła świat pojawiły się również krytyczne opinie naukowców, którzy w rzeczowy sposób prostowali te "rewelacje". Opinie te jednak niestety, jak to zwykle bywa, były już mniej krzykliwe i miały duży problem z dopchaniem się na pierwsze strony gazet, a tym samym trafiły do znacznie mniej licznego odbiorcy.
Kwasami omega-3 sama interesują się od lat. Jeden z nich (kwas eikozapentaenowy - EPA) uważam za substancję o niemalże magicznym działaniu jeśli chodzi o poprawę stanu zdrowia :-) Z tego powodu publikacja, na podstawie której dziennikarze wysnuli te przerażające wnioski już następnego dnia po opublikowaniu zagościła na monitorze mojego komputera. Po przestudiowaniu tej pracy, doszłam do podobnych wniosków jak moi krytyczni koledzy po fachu z różnych stron świata.
Tak krzykliwie zaanonsowana w mediach publikacja w JNCI opisuje dość szczegółowo zależności pomiędzy różnymi długołańcuchowymi kwasami tłuszczowymi a rakiem prostaty. Wśród analizowanych kwasów tłuszczowych są również, omega-3, a wśród nich między innymi dwa obecne w dużych ilościach w oleju rybnym - EPA oraz kwas dokozaheksaenowy (DHA). Autorzy publikacji z bliżej nieokreślonych powodów podają wyniki analiz statystycznych zbiorczo dla wszystkich omega-3. Jeśli jednak wczytamy się głębiej znajdujemy informacje, że zdaniem autorów to DHA wykazuje korelację z ryzykiem raka prostaty, a EPA takiej korelacji nie wykazuje wcale. To znacząco zmienia postać rzeczy. Fakt, że nawet jeśli, to nie wszystkie omega-3 stwarzają zagrożenie, ma ogromne znaczenie ponieważ na rynku dostępne są również preparaty na bazie czystego EPA, pozbawione DHA.
W nauce prościej nie znaczy lepiej
Przede wszystkim jednak autorzy publikacji posuwają się do wielu uproszczeń, dochodzą do dziwnych wniosków i wydają się nie zauważać niektórych swoich własnych wyników.
To nie wszystko
W opisywanych badaniach wskazuje się jedynie na zależność pomiędzy ryzykiem raka prostaty a poziomem kwasów tłuszczowych w krwi ale w żaden sposób nie uwzględnia się tego, w jaki sposób te kwasy tłuszczowe trafiły do organizmu. Nic nie wiadomo tym, czy badana osoba poprzedniego dnia zjadła na kolację rybę, czy też zażywała preparaty z olejem rybnym. Mimo to w końcowych wnioskach autorzy twierdzą, że to suplementacja kwasami omega-3 jest niebezpieczna dla zdrowia.
Pomijane fakty
Mało tego. Tak daleko idące wnioski wysunięto w oparciu o minimalne różnice poziomu kwasów tłuszczowych w krwi. Grupa z wysokim ryzykiem raka różniła się od grupy z niskim ryzykiem jedynie 0,2% w poziomie kwasów omega-3.
Aż wreszcie najważniejsza chyba sprawa. Prezentowane analizy pokazały jedynie, że u osób z rakiem prostaty stwierdzono nieznacznie (!) wyższy poziom jednego z kwasów omega-3. Nie wskazuje to jednak w jednoznaczny sposób na to, że przyczyną raka u tych osób były właśnie kwasy omega-3. Nie podano ani nie zaproponowano nawet mechanizmu, w efekcie którego kwasy omega-3 miałyby wywoływać raka. Wręcz autorzy sami stwierdzają, że jest to dziwne i niezrozumiale dla nich, zwłaszcza w świetle wszystkich dotychczasowych badań. Nie przeszkadza im to jednak na końcu stwierdzić, że suplementacja kwasami omega-3 jest ryzykowna. Przy czym dotychczasowe badania opisują w sposób jednoznaczny, że pośród licznych pozytywnych efektów kwasy omega-3 obniżają również w znaczący sposób ryzyko zachorowania na wiele typów raka w tym raka prostaty.
Mit wiecznie żywy
Mimo, że minęło już 10 lat od opublikowania tego jednego artykuły, który wywołał takie zamieszanie to jego duch jest wiecznie żywy, nie tylko wśród osób nie związanych z medycyną, czy nauką ale również wśród naukowców. Czytając niektóre prace, również te najnowsze, mam wrażenie, że niektórzy autorzy nadal podejmują się sprawdzania czy pogląd o ewentualnym wyższym ryzyku raka w kontekście spożywania kwasów omega-3 jest prawdziwy. Jakby nie wystarczyło to, co już wiemy i co ponad wszelką wątpliwość wskazuje, że to zwyczajnie błędna teoria, oparta na błędnych założeniach, stworzona z błędnie interpretowanych wyników, z błędnie zaprojektowanych badań.
Powyższe badania przeprowadzono na 5600 zdrowych mężczyznach, którzy nie mieli w historii swojej rodziny raka prostaty. Badania prowadzono przez 12 lat. U badanych mężczyzn sprawdzano indeks omega-3, czyli procentową zawartość długołańcuchowych kwasów tłuszczowych omega-3 (EPA i DHA) w błonie krwinek czerwonych.
W wynikach autorzy podają, że nie tylko nie stwierdzono pozytywnej korelacji między zachorowaniem na raka prostaty a indeksem omega-3 ale wręcz odsetek zachorowań był niższy u mężczyzn z wyższym indeksem omega-3. W końcowych wnioskach czytamy, że biorąc pod uwagę wyniki wielu wcześniejszych badań dotyczących tego problemu należy stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że nie istnieje żaden związek między indeksem omega-3 a wyższym ryzykiem raka prostaty.
Historia lubi się powtarzać
Przykładem podobnej sytuacji w nauce i medycynie, jak ta dotycząca rzekomego wyższego ryzyka raka prostaty u mężczyzn zażywających kwasy omega-3, jest tzw. "hipoteza lipidowa". Z tym, że ta teoria pokutuje znacznie dłużej niż 10 lat, bo już prawie 70 lat. "Hipoteza lipidowa", nazywana również "koncepcją dieta-serce" powstała w latach 50-tych ubiegłego wieku. Zgodnie z nią choroba wieńcowa jest powodowana miażdżycorodną dietą, skutkującą wysokim poziomem cholesterolu. Przy czym przez dietę miażdżycorodną rozumie się dietę bogatą w cholesterol i tłuszcze nasycone obecne głównie w produktach zwierzęcych i ubogą w oleje roślinne oraz warzywa i owoce, a poziom cholesterolu w krwi ma być wskaźnikiem ryzyka zachorowania na chorobę wieńcową. W międzyczasie wielokrotnie różni naukowcy próbowali obalić tą teorię argumentując to wynikami badaniami pokazującymi wyraźnie i ponad wszelką wątpliwość, że przyczyną miażdżycy nie cholesterol a stan zapalny, zaś poziom cholesterolu jest jedynie wskaźnikiem tego co dzieje się w organizmie. Ciągle i wciąż wyniki kolejnych badań pokazują, że wspomniany stan zapalny jest powodowany przez różne czynniki i nie należy do nich ilość cholesterolu w diecie. A mimo to nadal pogląd, ze dieta bogata w cholesterol jest miażdzycorodna jest bardzo popularny również wśród lekarzy, którzy na dodatek masowo stosują u swoich pacjentów leki hamujące produkcję cholesterolu. Leki, które nie dość, że nie hamują miażdżycy to jeszcze mają wiele poważnych skutków ubocznych, groźnych zwłaszcza u osób z chorobami serca.
Wspomniana „hipoteza lipidowa” znajduje swój początek w analizie ówcześnie dostępnych badań, przeprowadzonej przez doktora Ancel’a Keys’a z Uniwersytetu w Minnesocie. W 1958 roku opublikował on wykres, który pokazywał zadziwiająco silną zależność poziomu cholesterolu w krwi od ilości tłuszczu w diecie. Niestety tworząc swoją teorię dr Keys „zapomniał” dodać, że tak silna zależność cechowała wyniki badań pochodzących jedynie z 7 krajów, podczas gdy cała jego analiza obejmowała 22 kraje. Dr Keys po prostu wykluczył z analizy te grupy populacji, które nie pasowały do jego teorii. Co gorsza, w jego artykule, w którym sformułował swoją teorię, nie sposób znaleźć odnośników do omawianych przez niego badań, na podstawie których ją stworzył.
Jak widać "nie wszystko złoto co się świeci"
A dokładniej, nie każda publikacja w czasopiśmie naukowym ma wartość naukową.
Pośród opinii dotyczących artykułu, który wywołał takie sensacje natknęłam się między innymi na słowa Profesora Paliyath'a z University of Guelph w Kanadzie, który powiedział wprost, że "nie ma pojęcia jakim cudem publikacja ta została przyjęta do druku", ponieważ jest ona naszpikowana nieścisłościami i metodycznymi uproszczeniami. Mnie to aż tak bardzo nie dziwi. Zdarza mi się recenzować publikacje przed dopuszczeniem ich do druku i spotkałam się już z sytuacją, w której mimo mojej negatywnej recenzji niedopuszczającej pracę do druku, jednak ją opublikowano, ponieważ opinia drugiego recenzenta z niewyjaśnionych powodów była pozytywna. Niedługo po opublikowaniu tej pracy do czasopisma spłynęły krytyczne pełne oburzenia opinie naukowców zajmujących się prezentowanymi w publikacji problemami. Praca jednak była i jest opublikowana. Podobnie w tym przypadku, mimo nieścisłości i zbyt daleko idących wniosków praca jest opublikowana, a na dodatek przez media podawana jako rzetelne źródło informacji.
Co w takim razie mówi nauka na temat raka i kwasów omega-3?
Coś wręcz odwrotnego, działanie przeciwnowotworowe
. Ilość badań pokazujących korzystne działanie kwasów omega-3, również w chorobach nowotworowych, jest miażdżąca a ich zakres bardzo szeroki.Wiele badań pokazuje, że zaburzenie równowagi między kwasami tłuszczowymi omega w naszym organizmie może przyczyniać się do różnych nowotworów a przywracanie tej równowagi zmniejsza ryzyko raka. Oprócz raka prostaty wymienia się tu raka trzustki, mówi się o raku piersi, jelita grubego, wątroby, jajnika a także raku płuc (3).
Badania wskazują, że kwasy tłuszczowe omega-3 zmniejszają ryzyko występowania chorób nowotworowych ze względu na na swoje właściwości antyproliferacyjne i hamowanie niekontrolowanego namnażania komórek. Zdaniem naukowców stosowanie kwasów tłuszczowych omega-3 powinno być stałym elementem profilaktyki nowotworu. Ponadto dane dowodzą, że kwasy tłuszczowe omega-3 mogą również być stosowane jako wsparcie w leczeniu raka, działają synergistycznie z farmakologicznymi metodami leczenia, w tym z chemioterapią (3).
Szczególnie dużo badań nad wpływem kwasów omega-3 na ryzyko raka poświęcono nowotworom piersi i nowotworom w jelicie grubym. Wykazano, że kobiety, które zażywają suplementy diety z oleju rybnego i mają wyższy stosunek kwasu eikozapentaenowego (EPA) i dokoheksaenowego (DHA) do kwasu arachidonowego (AA) mają niższe ryzyko zachorowania na raka piersi w porównaniu z kobietami nie zażywającymi suplementów zawierających rybne kwasy tłuszczowe omega-3 (4).
Badania przeprowadzone u osób z rodzinną polipowatością gruczolakowatą wskazują, że w wyniku suplementacji kwasów omega-3 pacjenci z tym schorzeniem cierpią na mniejszą liczbę i mniejszy rozmiar polipów w jelicie grubym (5).
Badania pokazują również, że niski stosunek AA do EPA, czyli kwasu arachidonowego (AA) do eikozapentaenowego (EPA) wiąże się z niskim ryzykiem przerzutów u osób już chorujących na raka (6). Przy tej okazji mówi się o roli stanu zapalnego w rozwoju nowotworów. Stosunek AA do EPA jest wiarygodnym wskaźnikiem pozwalającym monitorować stany zapalne. Kwasy tłuszczowe omega-3 są szeroko cenione ze względu na swoje działanie przeciwzapalne. Między innymi hamują enzym COX2, czyli cyklooksygenazę indukowaną aktywowaną różnymi czynnikami prozapalnymi.
To tylko przykłady, które można mnożyć bez końca opisując przydatność kwasów omega-3 w profilaktyce schorzeń, w tym nowotworów i pokazujących, że są niezbędne dla naszych komórek.
Zapraszamy również do naszego sklepu internetowego, w którym znajdą Państwo:
Literatura:
(1) Brasky i in. 2013. Plasma phospholipid fatty acids and prostate cancer risk in the SELECT trial. Journal of the National Cancer Institute doi: 10.1093/jnci/djt174
(2) Farrell i in. 2021. Association of the Omega-3 Index with Incident Prostate Cancer with Updated Meta-Analysis: The Cooper Center Longitudinal Study. Nutrients. doi.org/10.3390/nu13020384
(3) Ashfaq i in. 2019. Eicosapentaenoic Acid and Docosahexaenoic Acid from Fish Oil and Their Role in Cancer Research. Food Reviews Iternational doi.org/10.1080/87559129.2019.1686761
(4) Fabian i in. 2015. Omega-3 fatty acids for breast cancer prevention and survivorship. Breast Cancer Research doi 10.1186/s13058-015-0571-6
(5) Hawcroft i in. 2010. Effect of Eicosapentaenoic Acid on E-type Prostaglandin Synthesis and EP4 Receptor Signaling in Human Colorectal Cancer Cells. Neoplasia 12, 618–627
(6) Tutino i in. 2019. Elevated AA/EPA Ratio Represents an Inflammatory Biomarker in Tumor Tissue of Metastatic Colorectal Cancer Patients. International Journal of Molecular Sciences doi:10.3390/ijms20082050
To żadne „przegapienie”, tylko celowa manipulacja i fałszowanie badań przed naukowców biorących łapówki od koncernów. Sama mam raka i po suplementacji Omega3 - BioMarine, olej lniany, olej z wiesiołka - dzieją się cuda. Big Pharma potrzebuje chorych ludzi.