Suplementy diety to marketingowe kłamstwo?
wrzesień 01, 2021
3 Komentarzy
Suplementy diety to marketingowe kłamstwo?
Niniejszy post piszę obserwując różne komentarze i różne materiały pokazujące, że mamy swego rodzaju skłonność do popadania w skrajności. I nie chodzi mi o to, że we wszystkim najlepszy jest umiar - wcale nie, czasem konieczne są radykalne działania. Chodzi o wiedzę, znajomość tematu, dzięki temu mamy szansę być krytyczni wobec zalewu bezużytecznych, a nawet szkodliwych teorii.
Niniejszy post jest moją osobistą opinią.
Jednym z tematów, w ramach którego uprawiane są wspomniane powyżej skrajności jest stosowanie suplementów diety i środków niefarmakologicznych.
Jedni twierdzą, że suplementy diety i inne niefarmakologiczne środki są antidotum na wszystko.
Masz raka? Nie idź do lekarza, zabije cię. Zamiast tego zażyj to i to, sprzedamy ci to. Wstrzykniemy ci to i to. Albo podłączymy do magicznego aparatu. Albo jedno i drugie.
Chorujesz na zapalenie stawów? Po co ci leki, one nic nie dają. Lepiej zastosuje nasze suplementy.
Cierpisz na depresję? Lekarz nic ci nie pomoże, psycholog to strata czasu. Masz depresję, bo masz niedobór tego i tego. Sprzedamy ci to, a ty zażywaj.
Twoje dziecko ciągle choruje? Potrzebuje naszych witamin.
Ciągle czujesz się zmęczony? Potrzebujesz naszych suplementów.
Itd. Itp.
Celowo napisałam "sprzedamy ci" itp. - bo z reguły w sposób mniej lub bardziej bezpośredni za "poradą", by zamiast leków stosować suplement lub środek niefarmakologiczny idzie oferta sprzedaży. Ta praktyka zaczyna się w reklamach telewizyjnych/radiowych/w prasie, a kończy na internetowych portalach, grupach dyskusyjnych itp.
Chorujesz na zapalenie stawów? Po co ci leki, one nic nie dają. Lepiej zastosuje nasze suplementy.
Cierpisz na depresję? Lekarz nic ci nie pomoże, psycholog to strata czasu. Masz depresję, bo masz niedobór tego i tego. Sprzedamy ci to, a ty zażywaj.
Twoje dziecko ciągle choruje? Potrzebuje naszych witamin.
Ciągle czujesz się zmęczony? Potrzebujesz naszych suplementów.
Itd. Itp.
Celowo napisałam "sprzedamy ci" itp. - bo z reguły w sposób mniej lub bardziej bezpośredni za "poradą", by zamiast leków stosować suplement lub środek niefarmakologiczny idzie oferta sprzedaży. Ta praktyka zaczyna się w reklamach telewizyjnych/radiowych/w prasie, a kończy na internetowych portalach, grupach dyskusyjnych itp.
Druga skrajność to propagowanie teorii, że suplementy diety i środki niefarmakologiczne nic nie dają.
Są stratą pieniędzy. Nie mają znaczenia dla organizmu, nie pomagają leczyć chorób, nie wzmacniają odporności. Są po prostu sprzedawane jedynie dla pieniędzy.
Odmianą tej teorii jest twierdzenie, że nie ma również znaczenia co jemy. Ewentualnie, że ma znaczenie tylko jedzenie tłuszczu - tłuszcz cię zabije. Chorujesz na raka - jedz na co masz ochotę. Masz cukrzycę - jedz chudo i stosuj leki. Masz chore stawy - dieta nie ma znaczenia. Masz wysoki cholesterol - bo jesz tłuszcz.
Przy tej okazji pojawiają się poboczne teorie. Typu jeśli witaminy/suplementy to tylko naturalne. Witaminy syntetyczne są niedobre. Suplementy zawierające dodatki są złe. Tylko oryginalne (cokolwiek to znaczy) suplementy są dobre.
Kochani, z przykrością i pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że każde z powyższych to bzdura.
Dlaczego?
Bo wiele leków ratuje nam życie, ale też wiele generuje kolejne choroby.
Bo suplementy diety nie bez powodu są nazywane suplementami diety - mają uzupełniać naszą dietę, a nie ją zastępować.
Bo wiele substancji możemy uzupełnić odpowiednio się odżywiając, ale nie wszystkie.
Bo chodzi o współdziałanie - leków, diety suplementów, naszego umysłu.
Bo w niektórych przypadkach syntetyczna witamina jest bardziej skuteczna.
Bo nie dla każdego to samo jest dobre.
Bo znaczenie ma forma i dawka, a nie "oryginalność".
Bo teraz jest inaczej niż kiedyś.
Bo rozwijamy się, wiemy coraz więcej ale ciągle nie wiemy wszystkiego.
Bo często nie chodzi o to, że ktoś przed nami coś zataja, ale o to, że to wszystko nie jest takie proste. Bo "obu stronach barykady" są nieuczciwi i altruiści.
Bo suplementy diety mogą być stratą pieniędzy, ale mogę być też niezbędne.
Bo suplementy diety i środki niefarmakologiczne mogą uratować życie ale mogą też zaszkodzić.
Bo suplementy diety nie bez powodu są nazywane suplementami diety - mają uzupełniać naszą dietę, a nie ją zastępować.
Bo wiele substancji możemy uzupełnić odpowiednio się odżywiając, ale nie wszystkie.
Bo chodzi o współdziałanie - leków, diety suplementów, naszego umysłu.
Bo w niektórych przypadkach syntetyczna witamina jest bardziej skuteczna.
Bo nie dla każdego to samo jest dobre.
Bo znaczenie ma forma i dawka, a nie "oryginalność".
Bo teraz jest inaczej niż kiedyś.
Bo rozwijamy się, wiemy coraz więcej ale ciągle nie wiemy wszystkiego.
Bo często nie chodzi o to, że ktoś przed nami coś zataja, ale o to, że to wszystko nie jest takie proste. Bo "obu stronach barykady" są nieuczciwi i altruiści.
Bo suplementy diety mogą być stratą pieniędzy, ale mogę być też niezbędne.
Bo suplementy diety i środki niefarmakologiczne mogą uratować życie ale mogą też zaszkodzić.
Można by długo jeszcze tak pisać kolejne "bo..." Najogólniej rzecz ujmując chcę powiedzieć, że wszelkie uogólnienia obarczone są bardzo dużym marginesem, do którego się nie stosują. Warto to wziąć pod uwagę zdając się na czyjąś opinię. Wiem, że laikowi trudno ocenić, co jest bliższe, a co dalsze od prawdy. Ale myślę, że bardzo jednostronne opinie, bardzo krytyczne, bardzo skrajne powinny budzić nasz niepokój, nawet jeśli nie mamy wiedzy, by je ocenić. Myślę też, że z powyższych powodów zawsze warto zasięgnąć drugiej i kolejnej opinii. Spotkałam na swojej drodze zarówno lekarzy przekonanych o swojej jedynej słuszności i negujących wszystko co nie mieści się w ogólnie przyjętych procedurach, jak i lekarzy z otwartym umysłem, ciągle się uczących i mających świadomość swojej niedoskonałości. Spotkałam też naturopatów i dietoterapetów z powodzeniem wspierających swoich pacjentów leczonych przez lekarzy i będących na bieżąco z najnowszą wiedzą, jak i takich, którzy głosili teorie rodem ze średniowiecza. Sobie i Wam mogę tylko życzyć spotykania tych właściwym, ale nie zawsze mamy takie szczęście.
Jest jeszcze reklamowy slogan: "to nie suplement, to lek".
Ostatnio bardzo popularny. "Ulepszona wersja" mitu, że to, co kupione w aptece jest bezpieczne i skuteczne. Oba stwierdzenia są zwyczajną manipulacją i opierają się na braku świadomości manipulowanego jak dany produkt trafia do apteki i jak staje się lekiem.
Aby coś trafiło na półkę apteczną musi spełniać jeden zasadniczy warunek - dawać właścicielowi apteki możliwość zarobienia na tym. Nie ma to nic wspólnego z bezpieczeństwem i skuteczności, jest wypadową popularności środka/firmy i warunków finansowych współpracy. Upraszczam? Zbyt ostro? Nie sądzę. Nie mówimy tu o garstce pasjonatów, którzy otwierają aptekę, żeby pomagać ludziom. Mówimy o większości, którą stanowią przedsiębiorcy prowadzący swoje biznesy dla zysku.
Aby dany produkt został zarejestrowany jako lek musi przejść stosowną procedurę. To prawda, nie przechodzi jej suplement diety. Niestety jednak pozytywny wynik tej procedury nie gwarantuje aktywnych i biodostępnych składników w produkcie. Procedura zwyczajnie tego nie dotyczy. I równocześnie fakt, że dany preparat jest "tylko" suplementem diety, nie lekiem, nie oznacza, że nie zawiera on aktywnej formy danego składnika w odpowiednio wysokiej dawce.
Jak wiecie sama jestem związana z firmą sprzedającą suplementy diety. Jestem też dietetykiem i doktorem biologii. Zanim związałam się z firmą sprzedającą suplementy miałam wiedzę na temat tego, jak funkcjonuje nasz organizm i jak bardzo mogą one pomóc mnie samej i innym. Wiedzę to ciągle pogłębiam i jestem na bieżąco z najnowszymi badaniami naukowymi. Jestem też w stanie ocenić wiarygodność badań naukowych - sama je prowadzę i wiem jakimi prawami rządzi się publikowanie wyników badań.
Nie twierdze jednak, że suplementy diety, moje czy inne, powinny zastąpić leki. Za to mogą bardzo wspomóc leczenie i przeciwdziałać jego skutkom ubocznym.
Nie twierdze, że zamiast skierować się do lekarza powinniście umówić się na wizytę do mnie. Za to zachęcam do pochylenia się nad swoim odżywianiem oprócz stosowania leków.
To przejaw braku zdecydowania? Braku przekonania co do skuteczności tego, co radzę innym? W żadnym wypadku. To trzymanie się faktów!
Moim marzeniem jest, żeby ci którzy zajmują się sprawami zdrowia więcej z sobą współpracowali, żeby jedni korzystali z wiedzy drugich. Żeby wiedza, doświadczenie, diagnostyka, narzędzia i umiejętności, leki, suplementy i inne środki łączyły nas ku pożytkowi wszystkich, a nie dzieliły ku zyskowi jednostek, czy zaspokajaniu indywidualnej potrzeby zaistnienia czy bycia nieomylnym.
Dzien dobry a moze dobry wieczor. Przeczytalam dwukrotnie -trudny temat a zarazem forma jak zostal przedstawiony to tak jak subiektywny-obiektywizm. Pani jest delikatnom recenzetkom -to co sie dzieje na rynku “lekow” Czy “suplementow” to zawrot glowy . Tzw. Wyscig szczurow -kto “grubszy” silniejszy o tzw szerokich “plecach”.grubszym portfelem ten “rzadzi . Przyklad ; Folian -ktory Kwas foliowy -jest najlepszego albo ktory wit B-12 jest lepsza it’d.. Zawrot glowy . Jak zwykle Chyle. Czola Pani wiedza mondrosc umyslu jest na Najwyzszym poziomie
"Wszystkie suplementy diety to oszustwo" - usłyszałem kiedyś w poważnym radiu, a wypowiedział to zdanie profesor doktor habilitowany. Gdybym miał możliwość, to poprosiłbym pana profesora o przedstawienie dowodów naukowych, że wszystkie. Trzy lata temu kupiłem w aptece drożdżaki przeciw biegunce, za 4 zł. Na opakowaniu był napis "suplement diety". Miesiąc później poszedłem do tej samej apteki, kupiłem te same drożdżaki, za 12 zł. Były w takim samym opakowaniu, tego samego producenta, ale miały tym razem napis, że to jest środek leczniczy.
Negowanie roli suplementów i przypisywanie jedynie "mocy sprawczej" lekom jest skutkiem niewiedzy. Nie ma nic niewłaściwego w tym, by nie być ekspertem w każdej dziedzinie dotyczącej zdrowia, bo nie sposób tego wszystkiego ogarnąć. Problem jednak w tym, że ci którzy nie są ekspertami w dziedzinie innej niż leki, czy chirurgia negują wiedzę innych. Wielka szkoda, dla pacjentów, że wielu lekarzom brakuje pokory, bo swoimi kategorycznymi stwierdzeniami po prostu szkodzą pacjentom. Mieszkając w Szwecji miałam kilka razy do czynienia z służbą zdrowia i byłam naprawdę zszokowana tym, że lekarz potrafił powiedzieć, że czegoś nie wie a nawet przy mnie poszukiwać na dany temat informacji w Internecie.